Uffff. Ale się u mnie pozmieniało... Tak bardzo, że przez 3
miesiące nie udało mi się znaleźć chwili, żeby usiąść i napisać nowego posta,
już nie mówiąc o stworzeniu czegoś nowego. Na szczęście sytuacja zaczyna się
już powoli stabilizować i udaje mi się znów znaleźć parę spokojniejszych chwil,
więc oto jestem :)
Od zeszłego roku moje myśli krążyły wokół tematu dzieci, więc
zaczęłam szukać pomysłu na uszycie czegoś na kształt maskotki. Bo czyż nie
fantastycznie było by, gdyby moje dziecko bawiło się zabawką uszytą przeze
mnie? Plan zrealizowałam i dziś z uwagi na nową rzeczywistość, w której staram się odnaleźć, przedstawiam
stwora jakiego uszyłam. Bo kto powiedział, że będzie tylko o filcowaniu :) ?
Sprawa okazała się wcale nie taka trudna.
Potrzebowałam:
- maszynę do szycia
-nici
- skrawki materiałów (super sprawdziła się stara koszula
męża, stara podszewka)
- wypełnienie (ja poszłam na skróty i kupiłam w IKEI
najtańszą poduszkę i jej wnętrze wykorzystałam do wypchania stwora).
Pomysł na kształt zabawki nie jest mój. Znalazłam ją na
jednej ze stron z działem DIY.
Zaczęłam od zrobienia szablonu i wycięcia wszystkich
elementów z materiału. Wszystko wystarczyło tylko ze sobą zeszyć, wypchać i
gotowe.
A oto efekt :)
Ze względu na jego wygląd, nazywam go po prostu... Ufek :)